Aktualności muzeum
OPOWIEŚCI NA CZAS KWARANTANNY II
"PRAWOSŁAWNA" Z WESTERPLATTE. Ta historia zaczęła się dla mnie w czerwcu 1985 roku. Jerzy Miciński – redaktor naczelny popularnego miesięcznika „Morze” otrzymał list od pana Jacka Żebrowskiego z Łodzi – miłośnika historii, szczególnie faktów związanych z obroną Westerplatte w 1939 roku. List zaczynał słowami: „Chcę podzielić się sensacyjną wiadomością – działo z Westerplatte zostało odnalezione!!!”. Mowa była o armacie polowej porosyjskiego pochodzenia 75/76,2 mm tzw. "prawosławnej".
Później następował opis znanego epizodu z przeniesieniem armaty, po kapitulacji placówki, na pokład pancernika „Schleswig Holstein” i ustawienia jako wojennego trofeum na terenie Akademii Marynarki Wojennej (Marineschule Flensburg – Műrwik. Dalej wspominał o wydanym, przez okupacyjne władze brytyjskie w 1945 roku, poleceniu usunięcia tego typu militarnych pamiątek. Zdemontowana i zdekompletowana armata z Westerplatte trafić miała do handlarza złomem, jednak lufę uratować miał prywatny kolekcjoner militariów. Pan Jacek swoje informacje czerpał, korespondując ze swoim niemieckim przyjacielem – Heinzem Denkerem, matem artylerzystą ze składu kompanii szturmowej zaokrętowanej na pancerniku „Schleswig Holstein”, weteranem walk na Westerplatte. Ten pytał, czy Polska zainteresowana byłaby odzyskaniem cennej pamiątki. Pan Żebrowski z kolei uznał, że „Morze” jako pismo o dużym prestiżu, mogłoby pośredniczyć w tych staraniach. Jerzy Miciński uznał, że sprawa warta jest podjęcia i poprosił mnie o „pilotowanie” ze strony redakcji sprawy armaty z Westerplatte.
Korespondowaliśmy systematycznie, próbując rewindykację doprowadzić do finału. Heinz Denker – osoba w zaawansowanym wieku i nienajlepszego zdrowia – odwiedzał teren Akademii, sfotografował eksponowaną tam lufę armaty, próbował dotrzeć do osób decyzyjnych w Műrwik. We wrześniowym numerze „Morza” z 1986 roku zamieściłem, wzbogacony fotografiami, materiał pt. „Armata z Westerplatte”, z pierwszą informacją o znalezisku i czynionych staraniach. W pewnym momencie zmiana komendanta Akademii miała, wg. słów pana Denkera, przyhamować starania, jednak nadzieja wciąż była. W tamtym czasie, podjęcie oficjalnych kroków dyplomatycznych, było z oczywistych względów utrudnione.
Ostatnim śladem, w mojej teczce korespondencji w tej sprawie, jest pismo z lutego 1988, które redakcja skierowała do ówczesnego komendanta Akademii Marynarki Wojennej w Gdyni, sugerujące podjęcie przez Uczelnię starań o odzyskanie armaty z Westerplatte. Dalszego ciągu ze strony redakcji nie było, odpowiedzi z Akademii, wg mojej pamięci, nie doczekaliśmy się. Polityczna burza w kraju sprawiła, że o armacie z Westerplatte zapomnieliśmy. Nie ma już wśród żywych mata Heinza Denkera, zmarł także pan Jacek Żebrowski.
Jest tu oczywiście szereg pytań – m.in. jaką drogą lufa, z rąk nieznanego prywatnego kolekcjonera, trafiła powtórnie na teren Akademii we Flensburgu, czy wciąż istnieje i jest tam obecnie eksponowana ? Istniała z pewnością w 1986 roku, kiedy Heinz Denker zrobił prezentowane fotografie. Na zbliżeniu widać tabliczkę informacyjną, słabo czytelną, jednak przy powiększeniu można zidentyfikować fragment napisu, bez wątpienia układający się w nazwę Westerplatte. Było więc ówcześnie przeświadczenie o polskim pochodzeniu armaty.
Później, już w XXI wieku, kilkakrotnie sprawa armaty z Westerplatte wracała na łamy prasy, portali internetowych, budziła zainteresowanie w środowisku Akademii Marynarki Wojennej im. Bohaterów Westerplatte. Występowano podobno do władz Marineschule Műrwik. Konkretna, udokumentowana informacja o istnieniu, bądź losach armaty uznawanej za zdobycz z walk na Westerplatte, eksponowanej na terenie Akademii Bundesmarine w latach 80. jak dotąd nie pojawiła się.
Tyle mojej wiedzy na ten temat – może ktoś będzie w stanie dopisać zakończenie tej opowieści o losach przypuszczalnej „prawosławnej” z Westerplatte .
Aleksander Gosk, zastępca dyrektora MMW.